nieCodzienność

Mam tak samo, jak Ty. Mój Białystok, a w nim…

Mroczne tajemnice. Niby gdy przyjeżdżasz tu, widzisz same bloki. „Starówka” cała pod szarym betonem. Najstarszy zabytek? Kościół z XVII wieku. Nie ma tu średniowiecza, nie ma kolorowych kamienic. Tylko te piękne, zapomniane sekrety… 

Kiedy przyjechałam tu na studia, desperacko szukałam starych zabytków. Potrzebowałam gotyckich zamków, łaknęłam urokliwych kamienic w centrum. I nie było tu jakby nic… oprócz okazałego Pałacu Branickich czy starego ratusza w centrum. JAKBY NIC. Bo wystarczyło poczytać przedwojenne gazety (są dostępne również w Internecie), by zrozumieć, ilu magicznych rzeczy na pierwszy rzut oka tu nie widać. Szczególnie zainteresowały mnie tutejsze skandale, jakby rodem z dzisiejszego Pudelka;)

zudit_bialystok_1 (1)

Mamy tu piękny Las Zwierzyniecki. Szumią stare drzewa, jest zieleń… Ale czy ktoś wie, jaki „zakładzik” mieścił się w tym miejscu przed wojną? O tym donosili tutejsi reporterzy:

„Pewna bardzo wesoła i niezwykle przedsiębiorcza damulka zbiegła od swego męża i otworzyła niedawno w lesie Zwierzyniec wesoły zakładzik. W wynajętym przez siebie małym domku przedsiębiorcza pani urządziła coś w rodzaju garkuchni z wyszynkiem i potajemnym nierządem. Salon tej Aspazji zwierzynieckiej jest chętnie odwiedzany w dzień przez synów Marsa, różnych cywili bardzo podejrzanego stopnia i rozmaite dziewczynki z odległych krańców naszego miasta. Wieczorami zaś, gdy purpurowe gasną barwy, do zakładu przyjeżdżają szacowni jegomoście z samego miasta. Wesołe libacje i saturnalie zamieniają się w dzikie orgie i rajskie noce”.

W Białymstoku odbywały się również „skandaliczne dancingi”:

artysta

fot. z filmu „Artysta”

„Organizowane w 1928 roku prawie co sobotę dancingi w Klubie BOSO (tutejszej straży ogniowej) ciągnęły do siebie rozmaite miejscowe szumowiny ze wszystkich krańców miasta. Zabawy te, jak opisywały lokalne gazety, można było nazywać wielkim zlotem hołoty białostockiej, zbiegowiskiem opryszków, prostytutek i różnego elementu spod ciemnej gwiazdy.

W tym wykwintno-kryminalnym towarzystwie znaleźć można było również uczennice szkół miejscowych, co zdaniem dziennikarzy było niedopuszczalne. Zlatująca się na te zabawy złota młodzież, rozmaite niewiasty o zawodzie poziomym, opryszki i inne ptactwo nocne naprzód mocno gazowało się w bufecie, a później zaczynało tańczyć i skakać, niby jędze i diabelstwo na Łysej Górze. Podczas podrygów tanecznych na każdym kroku dochodziło do awantur, skandali i bijatyk”.

zudit_bialystok_1 (3)

Niedawno dowiedziałam się także, jak w latach 20. XX w. opisywano białostocką Rzekę Białą, która w tamtym czasie przez mieszkańców nazywana była trującym rynsztokiem i cuchnącą kloaką:

Ognisko zarazy w środku Białegostoku
„Warto powiedzieć słów kilka o brudnym, cuchnącym i zatruwającym oparami powietrze miasta wielkim rynsztoku. Dziś jest rzeczą ogólnie znaną, że do rzeki tej wypuszcza się brudną wodę z fabryk i garbarń, a ludność zamieszkująca ulice i rejony miasta, przez które ta rzeka niesie swe kolorowe fale, wylewa do niej rozmaite pomyje, brudy, zawartość rozmaitych naczyń nocnych, wszelkie śmiecie, odpadki, itp. W rzece Białej znajdują sobie odpoczynek zdechłe psy, koty i inne stworzenia boskie w stanie zupełnego rozkładu, jak również i podrzutki, wrzucane do Białej przez występne ręce. Dzieje się to już od lat kilkunastu. Kloaka ta, przecinająca miasto, jadowitemi wyziewami swemi zatruwa powietrze całego miasta i jest źródłem zarazy. Spuszczanie przez ludność do niej rozmaitych brudów jest już tradycją białostocką”.

antique

fot. antiquebizu.pl

Gejsze w samym centrum

Miasto roiło się także od przemysłowców, trudniących się sprzedażą spod fartuszka spirytusu rozrobionego z wodą. Pewna przedsiębiorcza pani, właścicielka przychodni piwno-alkoholicznej w samym centrum Białegostoku założyła przed wojną w swym zakładzie również przychodnię weneryczną. Przyczółek mieścił się na górce, nad zakładem. Gejsze do tej swej jaskini nierządu zaradna gosposia rekrutowała przeważnie spośród wiejskich bezrobotnych dziewcząt, których ciężkie warunki bytu zaniosły do naszego grodu nad Białką. Klientelę krokodylówki stanowili goście zakładu przedsiębiorczej pani – pracujący proletariat oraz rozmaite typy spod ciemnej gwiazdy…

zudit_bialystok_1 (2)

Porachunki w dzielnicy żydowskiej
Czasem moje miasto bywało też rozmigotane błyskami noży. W zaułkach żydowskich Chanajek załatwiało się wszelkie porachunki mętów społecznych i przestępców, likwidowało się ich spory, płaciło za zdrady i za miłość. Mrok nocy krył wszystko. Dopiero blask ranny odsłaniał od czasu do czasu ofiary dramatów, rozegranych w pełnych grozy godzinach nocy. Takie porachunki opisywała w latach 30. XX wieku białostocka prasa. Tutejsza ferajna płaciła za zdradę i wierność:
– Zdradził? Trudno! Za zdradę trzeba płacić!… Płaciło się błyskiem sztyletu lub strzałem pistoletu. Wyrok kryły nocne mroku białostockiego zaułka. W zakamarkach ulic równie krwawo walczono o zdobycie władzy, bycie hersztem bandy. Skrupułów rywale nie znali.

gangster.29092.$

fot. filmweb.pl

Krwawy dramat w hotelu

Na początku 1936 r. o białostockim hotelu Ostrowskiego mówiło całe miasto. W jednym z pokojów rozegrał się tu bowiem kolejny krwawy dramat. W sobotę, 18 stycznia, chwilę po północy w recepcji pojawiła się para młodych ludzi. Recepcjonista meldując ich, zapisał w księdze gości: Aleksander Borsztejn, lat 26, i Regina Zającówna, lat 20. Tajemniczy goście poprosili o najlepszy pokój i życząc dobrej nocy, udali się na piętro hotelu. Kilka godzin później cały personel „zaalarmowany został odgłosem strzałów rewolwerowych”. Nikt nie miał wątpliwości, gdzie one padły. Szybko trzeba było wyważyć zamknięte od środka drzwi pokoju. Widok przeszywał grozą – na podłodze, w kałużach krwi, leżeli Zającówna i Borsztejn. W policyjnym śledztwie udało się ustalić, że samobójcy „nie byli oficjalnym narzeczeństwem, jednak często przebywali razem, i niewątpliwie łączyły ich bliższe stosunki”.

Ponurą historię hotelu Ostrowskiego dopełnił fakt, że w 1941 r. stał się on siedzibą białostockiego gestapo. Gdy w lipcu 1944 r. budynek spalono, białostoczanie odetchnęli z ulgą.

zudit_bialystok_1 (1)

Przyjedźcie do klimatycznego Białegostoku. Z chęcią zabiorę Was w miejsca, w których bywali Janusz Korczak, Hanka Ordonówna, Józef Piłsudski, albo tam, gdzie urodził się Ludwik Zamenhof. Pokochacie moje miasto – z którego pochodzi również Kayah, nominowany do Oscara Tomasz Bagiński, Paweł Małaszyński czy dziewczyna Jamesa Bonda – Izabela Skorupko.

Sesja zdjęciowa: Pikolina