Mama Żudit

ZBLIŻENIOWO TO JA TYLKO Z ŻONĄ, czyli ciąg dalszy dialogów z marketu

Mama Żudit: Jakiś czas temu pisałam już o różnych historiach – zabawnych albo złych, jakie mnie spotkały w pracy. Czas leci, a przez mój market przewinęły się tysiące ludzi i zebrało się sporo nowych śmiesznych tekstów, którymi chciałam się z Wami podzielić. 

Zdarza mi się, że stoję i śmieję się sama do siebie, bo przypomina mi się jakiś dialog z klientem. W tym samym czasie ktoś patrzy na mnie jak na wariatkę, a ja nie mogę się powstrzymać. Nieraz znajomym klientom powiem coś zabawnego, co mnie spotkało, a oni w rewanżu opowiedzą coś innego i tak to się zbierają zabawne teksty, którymi sobie poprawiam humor w gorsze dni. Na przykład, gdy mnie ktoś wkurzy.

Teraz mamy takie czasy, że na rynku rządzi plastik, czyli karty kredytowe i większość klientów woli nimi płacić. Także coraz więcej ludzi starszych (emerytów) z niej korzysta, ale oczywiście nie wszyscy to rozwiązanie uznają. Moja znajoma przywiozła raz na duże zakupy kuzyna ze wsi – takiego wiekowego pana. Ja wszystko policzyłam, a na koniec ona wyciąga kartę, żeby zapłacić. Ten z oburzeniem patrzy na nią i mówi:

– Halinka, to ty nie masz pieniędzy? Schowaj to, NIE RÓB WSTYDU! Ja zapłacę! – oczywiście pan nie zrobił wstydu i zapłacił gotówką.

IMG_6699

Wprawdzie terminale do kart w sklepach są różne, ale na ogół klient sam wkłada kartę do czytnika. Jednakże zdarzają się i tacy, którzy dają kartę do ręki. Wtedy kasjerka musi zapytać: ,,Zbliżeniowo, czy na pin?” i odpowiedzi czasem są takie, że klękajcie narody. Jeden starszy pan z oburzeniem odpowiedział mi:

– No wie pani, ZBLIŻENIOWO TO JA TYLKO Z ŻONĄ!

Ja się zaczęłam śmiać i mówię, że niczego mu nie proponuję, że mi o kartę chodzi. On się zmieszał i zapłacił gotówką, żeby żona nie podejrzewała go o zbliżenia.

Inny starszy pan na to samo pytanie odpowiada mi:
– Wie pani, ja to jestem starej daty i wolę włożyć, niż tylko pomacać.

Wtedy sam wkłada kartę do czytnika już bez macania, ale za to PIN potrafi na głos powiedzieć, bo myśli, że ja go wpisuję. Z takimi klientami się nie dyskutuje, tylko trzeba pokazać, jak to się robi i tyle. Czasem, gdy na do widzenia mówię klientom: „Zapraszam ponownie”, ktoś odpowie:

– Z miłą chęcią, ADRES PROSZĘ!

IMG_6734 (1)

Powiem Wam, że mam wzięcie u emerytów i rencistów, zawsze stają w mojej kolejce, ale też często potrafią humor poprawić albo strzelić jakiegoś suchara. Tak jak jeden mój klient, który przyszedł późnym wieczorem i trafił akurat na moment, że koleżanka myła podłogę. Patrzy na nią i opowiada dowcip, jak to w pewnym dużym zakładzie zgwałcono sprzątaczkę. Sędzia pytał ją potem:

– Czemu pani się nie broniła?
– W kątku nie miałam jak.
– To trzeba było uciekać! – mówi sędzia.
– NO GDZIE? PO MYTYM? Swego nie zadepcze – odpowiedziała sprzątaczka.

Od tamtej pory jak widzę umytą podłogę, zawsze przypominają się te słowa jak to biedna nie miała gdzie uciec, bo wszędzie pomyte.

Jak się pracuje z ludźmi, zawsze coś się dzieje i często niechcący rzucamy do siebie różne teksty. Raz jedna z naszych dziewczyn liczyła klienta, który rzucił na taśmę surowe mięso i świeżego kurczaka – oczywiście zawinięte, ale niezbyt dokładnie i z kurczaka pociekło na taśmę. Koleżanka nie miała czym tego wytrzeć, obróciła się więc do drugiej z dziewczyn i głośno krzyknęła:

– KRYSIUUUU DAJ JAKĄŚ SZMATĘ, BO PANU Z PTASZKA POCIEKŁO!

A on odruchowo spojrzał na spodnie.

IMG_6680

Innym razem koleżanka tłumaczyła komuś, jak się robi jakiś deserek…. i że na koniec trzeba włożyć na minutę do mikrofali.

– Ale ja nie mam mikrofalówki – mówi klient.
Ta, ciężko zdziwiona odpowiedziała mu:

– Jak to nie ma? A wygląda, jakby miał!

Siadłam ze śmiechu.
Dzisiaj też była taka sytuacja, kiedy wróciłam z przerwy – moja kasetka nie była jeszcze gotowa, więc stanęłam przy wolnej kasie, żeby rozładować kolejki. W tym czasie dziewczyna z kasy głównej wpięła kasetkę do innej kasy. Jednocześnie jakiś klient już rozłożył towar, więc ta mnie woła:

– BEATA CHODŹ, BO TU SIĘ KLIENT DLA CIEBIE ROZŁOŻYŁ!
– SKORO LEŻY TO IDĘ! – odpaliłam, a kolejka ryknęła śmiechem.

Podchodzę, a tu już czeka znajomy emeryt z uśmiechem od ucha do ucha. Mam nadzieję, że podobały Wam się moje marketowe dialogi i nie zapluliście za mocno ekranu ze śmiechu. To są teksty, które można czytać wiele razy;)

Tekst: Mama Żudit

Zdjęcia: Pikolina

PS Jeśli spodobały się Wam dialogi spisane przez Mamę, dajcie nam o tym znać – zostawiając lajka, komentarz (bo bez niego „to nie robota”) lub puszczając ten wpis dalej:)

IMG_6710