Taki Lajf!

Czy ty też „jeździsz jak baba”? Sprawdź!

Nigdy nie zapomnę tamtych kilku intensywnych dni w Holandii u mojej przyjaciółki z polonistyki. Wiele kilometrów przejechaliśmy samochodem, i to właśnie w tym samochodzie usłyszałam jeden z najbardziej wkurzających tekstów, które można usłyszeć o nas, kobietach. 

Przyjaciółka, osoba światowa, oczytana i otwarta na ludzi siedziała na fotelu pasażera, za kółkiem zaś – jej narzeczony. Pamiętam, że mijaliśmy chyba jakiś wypadek lub roboty drogowe, gdy Kasia, ni z tego, ni z owego powiedziała:

– To na pewno była jakaś baba za kółkiem. Bo baba w takich przypadkach by tylko spanikowała.

Nie wytrzymałam:

– Kurcze Kasiu, te twoje komentarze serio są szowinistyczne, aż przykro ich słuchać!

Przyjaciółka się zreflektowała, przyznając, że może faktycznie – potem nigdy już do tego nie wracałyśmy.

Ale po powrocie do Białegostoku nieraz zastanawiałam się, jak można określenie „jeździ jak baba” zdefiniować. Czy to znaczy, że jeździmy słabo, bo słaba płeć? Słabo, czyli wolno? A wolno to przecież bezpieczniej! I dlaczego nie ma żadnego odpowiednika dla facetów, czegoś w stylu: „jeździsz jak chłop/wleczesz się jak facet”?.

W naszym związku to K. był kierowcą. Codzienne dojazdy do pracy, podróże do Warszawy, czy w dalsze delegacje sprawiły, że świetnie czuł się za kółkiem. Ja natomiast jeździłam tylko w weekendy – np. po zakupy lub do koleżanki – bez strachu, ale i z dziwnym uczuciem z tyłu głowy, że tak czy siak – jestem jedynie niedzielnym kierowcą.

prawko1

Niestety, słysząc w swoim otoczeniu „jeździ jak baba” nieświadomie sama zaczynałam ulegać stereotypowi i mniej wierzyłam we własne możliwości. Łapałam się na tym, że kiedy K. pytał mnie, czy chcę prowadzić – np. w drodze do galerii – odpowiadałam: „nie dzięki, dziś jakoś źle się czuję”.

Z dziwnym ukłuciem zazdrości do dziś obserwuję kierowców, którzy tak śmiało, zgrabnie i bez żadnych poprawek parkują tyłem między innymi autami – opanowanie tego manewru jest na mojej liście marzeń do zrealizowania! Co zabawne – wciąż też łapię się na tym, że gdy widzę kobietę za kółkiem wielkiego MPK-u mam ochotę podbiec, przytulić ją i podziękować, „że jest taka dzielna, silna i świetnie reprezentuje naszą płeć”. Dziwna jestem, bo przecież powinnam reagować, jakby jej praca była normalką!

Wróćmy jednak do tekstu „jeździsz jak baba”. Okazuje się, że ma on tylko negatywny i pogardliwy wydźwięk, bo tymczasem… według policyjnych statystyk to mężczyźni powodują wypadki cztery razy częściej niż my. 

Dlaczego więc faceci mieliby prowadzić lepiej? Bo wiadomo o nich, że: „jeżdżą szybciej, bardziej dynamicznie i ryzykownie. Częściej wyprzedzają i chcą mieć na liczniku więcej od innych użytkowników drogi. Mają skłonność do rywalizacji i stawiania sobie za punkt honoru, by być najlepszymi rajdowcami w okolicy. Nic dziwnego, że denerwują ich kierowcy, którzy nie ruszają z piskiem opon, gdy tylko zgaśnie czerwone światło”.

Wynika więc z tego, że tak, jeżdżę jak baba! Nie ścigam się na szosach, nie wyprzedzam dla przyjemności, ani nie trąbię na innych kierowców i spokojnie ruszam zaraz po tym, gdy na sygnalizacji zapali się zielone. Przy czym zaznaczę – nie powoduję też korków, wlokąc się przez centrum 30 km/godzinę! Szkoda więc, że ten racjonalny, opanowany styl jazdy w polskim społeczeństwie oznacza raczej bycie słabiakiem.

Dziś, w związku z tym wpisem chciałam Wam się pochwalić, że odkąd wyprowadziliśmy się do nowego mieszkania, K. ma do biura na piechotkę, zaś ja przejęłam auto i codziennie dojeżdżam nim do pracy. Zawsze zaliczam centrum i godziny szczytu, co daje mi dziwną dumę, że chyba staję się coraz lepszym, bardziej uważnym kierowcą.

prawko2

Postanowiłam też, że będąc na fali doskonalenia się w tej roli, wykupię dodatkowe godziny u instruktora (np. taty Pikoliny) i nauczę perfekcyjnie parkować tyłem!

Dziewczyny, a jak Wam idzie na drogach?:)

fot. Pikolina