Korki z pisania

Czy warto studiować polonistykę? Pytania i odpowiedzi

Niezależnie, co studiujesz, zawsze znajdą się jacyś życzliwi, którzy zechcą podsumować tych pięknych 5 lat twojego życia tekstami w stylu: „ale po tym na pewno nie znajdziesz roboty”, „absolwentów tego kierunku, jak psów”… 

Zacznijmy od tego, że żaden tytuł naukowy ani ukończony kierunek nie jest równoznaczny z byciem osobą inteligentną. Uwierzcie, nawet na swoich studiach doktoranckich spotkałam ludzi obiektywnie głupich (bo czy głupotą nie jest np. prowadzenie auta po alkoholu, a potem beztroskie chwalenie się tym publicznie?); zaś mój kolega, który z trudem skończył zawodówkę wydaje się bardziej empatycznym i ciekawym rozmówcą niż niejeden znajomy prawnik. To naprawdę nie o wykształcenie dziś chodzi!
Napiszę o swoich studiach, ponieważ coraz częściej pytacie mnie, czy warto pójść na polonistykę; wielu z was właśnie stoi przed wyborem kierunku studiów. Przyznam szczerze, że czasem, gdy przyglądam się karierom dawnych znajomych z roku, myślę, że inteligentni ludzie wyciągnęli z polonistyki dużo przydatnej wiedzy dla siebie, zaś mniej inteligentni – przespali pięć lat, a po obudzeniu się twierdzili tylko: „te studia były dupy, nic mi nie dały!”.

IMG_0784 (Kopiowanie)

Nie ukrywam, lęki pt. „co ja będę po tej polonistyce robić” podkręcali w mojej głowie rodzina oraz znajomi – ówcześni studenci prawa czy medycyny, z którymi np. wynajmowałam mieszkanie. A to, że nie przemyślałam decyzji, a to, że kierunek całkiem dziś niepraktyczny. Poszłam na filologię z banalnych powodów, jak to zauroczona literaturą dziewczyna „z klimatów”. Dziś radzę sobie całkiem nieźle. Ale czego ja się w trakcie studiów musiałam nasłuchać, to moje… Oto kilka pytań i odpowiedzi dotyczących studiowania polonistyki:
1) Czy skończenie filologii polskiej oznacza, że będziesz uczyć dzieci w szkole?
Absolutnie nie. Ja na przykład nigdy nie chciałam być nauczycielką, od początku snując marzenia o dziennikarstwie czy pracy w dużym wydawnictwie. Polonistyka, o ile mądrze wyciągamy z niej konkretną wiedzę, może świetnie przygotować do takiej pracy. Niemniej, z tego co wiem, na 70 osób z roku zaledwie kilka uczy dziś języka polskiego w szkołach – raz, że nie każdy absolwent wybrał się zawczasu na specjalizację nauczycielską, a dwa – niż demograficzny totalnie nie sprzyja zatrudnianiu młodych ticzerów. Reszta pracuje w agencjach reklamowych, biurach nieruchomości, domach kultury, redakcjach lub miejscach totalnie niezwiązanych z ukończonym kierunkiem.
2. „Jak ty  w ogóle znajdziesz robotę, dziś przecież tych polonistów wszędzie jak psów…”.
Z jednej strony racja, a z drugiej – znów wszystko zależy od pogodnego usposobienia oraz umiejętności „sprzedania siebie” potencjalnemu pracodawcy. Opowiem wam anegdotkę sprzed kilku lat. Białystok, niby zaścianek i wysokie bezrobocie… Kto by tam chciał polonistów zatrudniać… w dodatku za przyzwoite pieniądze, na umowę o pracę. Pewnego dnia, mając już rok praktyki w redakcji za sobą, słyszę, że właśnie straciłam pracę – mój szef zwyczajnie zwijał interes. Zamiast siąść i płakać nad tą niespodziewaną wiadomością, jednego dnia rozesłałam chyba 30 CV. W ciągu TYGODNIA odezwali się do mnie trzej zainteresowani pracodawcy. Autentycznie miałam dylemat, którego z nich wybrać.
3. „Jak ty na życie zarobisz po takim kierunku?”.

Trzeba tu być uczciwym: z pieniędzmi bywało różnie. Dopiero dwa lata po polonistyce udało mi się poukładać zawodowe sprawy. Dziś mogę powiedzieć, że mam trzy prace – na etacie w wydawnictwie, dodatkową, w korektach (które kocham robić!), gdzie sprawdzam książki o różnej tematyce; i na… swoim blogu. Coraz częściej też dostaję inne propozycje współpracy (np. teksty na zlecenie), na które, ubolewam, nie mam czasu. Ale fakt, po polonistyce nigdy nie zarabiałam kokosów – wręcz przeciwnie, do wypłat z etatu zawsze dorabiałam dodatkowymi zleceniami.
4. Może warto się zabezpieczyć i zrobić też inne studia?
Jasne, inwestowanie w siebie nie jest złe. Robiłam przy okazji historię, inni koledzy z roku chodzili na socjologię czy kulturoznawstwo. Ale mi robotę zapewnia wykształcenie polonistyczne. Co zabawne, szybciej potrafiłam znaleźć pracę, niż znajomi po prawie. Dlaczego? Bo wydział prawa w moim mieście rocznie kończy około 300 osób (przecież to taki modny kierunek), a polonistykę – zaledwie 50-70 osób. Zamiast jednak męczyć się z dodatkowymi studiami, szczerze polecam koła zainteresowań i wolontariaty – można ich w trakcie pięciu lat „zrobić” naprawdę wiele. To zawsze mnóstwo dodatkowych znajomości w różnych środowiskach i piękne, bogate CV!
5. Nie przejmuj się – ludzie i tak zawsze cię zapytają: „To co dokładnie będziesz po tej polonistyce robić?”.
Dawniej, jako zagubiona i nieśmiała dziewczynka nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Teraz wiem: mogę robić WSZYSTKO. Niesamowite, jak ludzie z różnych środowisk cenią sobie piękny język, znajomość zasad pisowni itp. Uwierzcie, już po tych swoich korektach widzę, że nawet najmądrzejsi profesorowie, lekarze i prawnicy często nie potrafią poprawnie wyrażać myśli po polsku. Jakiż to dla nich dyskomfort! Płacą więc spore pieniądze, by ich publikacje przechodziły przez ręce takiego polonisty;)

Filologia polska – czy było warto? Moim zdaniem bardzo!

Fot. Pikolina

polonistyka