nieCodzienność

W jaki sposób ciąża zbliża z partnerem?

Można o niej powiedzieć, że chwilami bywa trochę, jak choroba, w której potrzebujesz czułego opiekuna.


Nieraz przecież fizycznie nie panujesz nad słabościami własnego ciała. Załamujesz się tym, że nie możesz schylić się, by zapiąć sandał, albo gdy 500-metrowy spacer wywołuje absurdalną zadyszkę. Smucisz, że wieczorami, zamiast wyjść do znajomych, leżysz na lewym boku, bo brzuch boli ci niemiłosiernie.
Wtedy, jak w prawdziwej chorobie, czujesz wdzięczność, że jest ktoś, kto bez słowa przynosi wodę, robi kanapkę czy z uśmiechem schyla się, by zawiązać twój but. Ostatnio mój uśmiech radości wywoływała inna zabawna sytuacja: kiedy spałam i (ponoć) głośno pojękiwałam z bólu w drugim pokoju, zaniepokojony K. przybiegał do mnie co chwila, jednocześnie przerywając jakąś swoją ważną komputerową grę na żywo. Ktoś może by powiedział: „łaski raczej nie robił, że zaglądał do żony!”, ale serio, to są takie (nowe!) małe wielkie rzeczy w zachowaniu faceta, których kiedyś byś się nie spodziewała (hellou, przerwać grę na żywo?!), a dziś wzruszają i dają dziwną, zabawną satysfakcję.
Jak więc ciąża zbliża z partnerem?

FG6A9190

Przechodzisz szybki test, czy facet, z którym żyjesz od lat, jest dobrym kandydatem na ojca. Poznajcie moją historię…
Przez kilka pierwszych miesięcy ciąży, w których bardzo buntowałam się przeciwko niespodziewanym zmianom w moim życiu, na dziecko głośno mówiłam „Alien”. Żebyście słyszeli, jak K. się na to oburzał! Bronił Dziewczynki, szantażując mnie nawet, że jeśli nie przestanę tak jej nazywać, powtórzy córce, jak wyrodną matką początkowo byłam. Druga historia – pewnego dnia po zajęciach z dietetykiem klinicznym (w szkole rodzenia), opowiedziałam K., jak duży wpływ na przyszłe życie i zdrowie dziecka może mieć zła dieta matki – szczególnie zbyt częste pozwalanie sobie na słodycze, które niebezpiecznie podnoszą cukier. Jakaż była moja złość, gdy na drugi dzień, myszkując po szafkach odkryłam, że wszystkie nasze zapasowe czekoladki i batony poznikały – K. ukrył je przede mną! (kiedyś, będąc na dietach, nieraz sama go o to prosiłam, ale tamtego dnia byłam po prostu wściekła!). Potem, gdy mi się z tego tłumaczył, mówił, że nie chciałby, żeby nasza Dziewczynka w dorosłym życiu przez te liczne słodkości miała cukrzycę albo nadciśnienie. Przyznaję, że dziś, gdy to wspominam, nie złoszczę się, a wzruszam. Bo tak naprawdę znaczy to, że dla siebie i swojej córki wybrałam właściwego towarzysza życia. Będzie ojcem, który, jeśli zajdzie taka konieczność, obroni dziecko nawet przed rodzoną matką;)
Spełnisz marzenia o mężczyźnie, który ci… służy.
Dawniej schylenie się i zawiązanie buta owszem, może i się nam zdarzyło, ale np. gdy miałam zwichniętą kostkę, lub w ramach żartu. Dziś jednak nie ma w tym nic dziwnego, że mąż pomaga ciężarnej – nakłada ci buty, maluje (Boże, jak starannie!) paznokcie u stóp, wyciera cię miękkim ręcznikiem po prysznicu. Albo… regularnie sprząta łazienkę czy kuchnię, „żebyś ty chociaż nie wdychała tych trujących domestosów”. Tutaj chciałoby się napisać tylko jedno: „chwilo, trwaaaaaaaaaaaaj!”. Mam cichą nadzieję, że wiele tych ciążowych, miłych zachowań przetrwa dłużej.

FG6A3697

Kiedy na swojego partnera patrzysz jak na tatusia
Dziesięć beztroskich, bezdzietnych lat razem będę wspominać naprawdę wspaniale. Pojechaliśmy na kilka wspólnych wakacji, razem (choć osobno) studiowaliśmy, zaliczyliśmy parę finansowych kryzysów, wiele koncertów, imprez, kilka chorób czy nawet wypadków. Wszystko to wydawało mi się niezłym cementem scalającym ten związek, do czasu, gdy zaczęłam o K. myśleć zupełnie inaczej. Właśnie jako o tatusiu (to dopiero wiążący cement!). Jakim staruszkiem będzie? Czy się sprawdzi? Raptem te wszystkie jego cechy: stoicki spokój czy emocjonalną inteligencję zaczęłam przykładać do myśli: „Jak to się przyda naszemu dziecku?, Jakim będzie dzięki temu tatą?. Czy ja dobrze dla swojej córki wybrałam?”. Bo przecież ojciec może szaleńczo kochać swoją partnerkę, a jednocześnie być fatalnym opiekunem dla dzieci! I powiem Wam, że dziś wydaje mi się, że K. będzie świetnym tatą. Ta myśl sprawia, że czuję do niego wdzięczność. Świadomość, że ukochany facet za chwilę stanie się równie fajnym, jak i partnerem, tatą, zalewa ciepłem całe serce.

7 mscIMG_2429

Zaczynasz obawiać się straty
Przez wiele lat związku nigdy nie myślałam o zabezpieczaniu się na wypadek, gdyby K. zabrakło. Owszem, nieraz włączały się czarne myśli i… romantyczne wyznania w stylu: „Jeśli ciebie zabraknie, ja też już nie będę chciała żyć, wszystko straci sens!”. Teraz jest gorzej – mamy dziecko w drodze i tak łatwo się już nie wywiniemy;) A co, jeśli K. odejdzie/zdradzi/zapadnie się pod ziemię? Widziałam już w życiu wiele i wiem, że nawet największa miłość czy przyjaźń może się skończyć ot tak. Zawsze więc trzeba mieć plan B. A kiedy odpowiadasz już za jakąś nową, bezbronną istotę – tym bardziej. Myślę tu nawet nie w kwestiach psychiki – jak udźwignąć brak drugiej połówki, tylko finansów: czy będę miała wystarczająco środków, by nas dwie utrzymać? Gdzie zamieszkamy, do kogo zwrócimy się o pomoc? Czy uda mi się, jako samotnej matce, pracować? Otóż z powodu takich myśli raz na miesiąc miewam ataki paranoi. Wtedy zaczynam przesadnie wręcz dbać o K. – wysyłam go na badania lekarskie, wymyślam najzdrowsze posiłki, wyganiam na basen. Chyba nigdy wcześniej tak bardzo nie zależało mi na zdrowiu i dobrej kondycji mojego faceta.

Takie zbliżenie duchowe ma miejsce też na innych polach: kiedy w gabinecie lekarskim żartujemy, że Dziewczynka na USG robi miny jak rasowa złośnica („Nienawidzi robienia sobie zdjęć – po tatusiu!”), kiedy on wczesnym rankiem wyprowadza psa i leci po świeże pieczywo, abyś ty mogła dłużej pospać; kiedy mimo że nawet nie skończył pierwszego piwa na imprezie, już wiezie cię z troską do domu, bo źle się poczułaś.
Tak dziś mnie wzięło na infantylne sentymenty;) Może też podzielicie się swoimi ciążowymi wzruszeniami dotyczącymi facetów?

Zdjęcia: Buuba.pl (dwa pierwsze) i Pikolina (fotka otwierająca).

1