Zakazane tematy

Nie pytaj mnie, kiedy urodzę!

Oczywiście nie chciałabym, by ten tekst brzmiał agresywnie lub z wyrzutem, ale cóż, jednak się pokuszę i „wyrzucę” z siebie kilka ciążowych emocji, bo takie oczyszczanie jest przecież dobre. Ciężarnym babkom więcej się wybacza!

Czasem zastanawiam się, jak powiedzenie: „teraz w ciąży absolutnie nie można cię denerwować” ma się do rzeczywistości, szczególnie tej przedporodowej. Doprawdy – czy wtedy, gdy już widać wielki brzuch, sporą wagę i zbliżający się termin, kobietę bezkarnie można doprowadzać do szewskiej pasji? Według niektórych tak. Żartuję sobie z przyjaciółką, że teraz, ukrywając swój kruchy emocjonalny stan (bo tak naprawdę przejmuję się i boję wszystkiego: bólu, porodówki, personelu medycznego, że coś złego stanie się dziecku), wysłuchuję wszystkie komentarze z godnością, ale ich nie zapominam. I gdy już będę na powrót sobą, czyli dziewczyną wesołą, atrakcyjną i pewną siebie, jeszcze niektórym pokażę. Tymczasem notuję w pamiętniczku wszystkich tych wesołków i okrutników.

O ile dziś ten post powstaje już przy dobrym humorze, o tyle poniższe komentarze, w momencie wypowiadania, naprawdę potrafiły zaboleć. Zobaczcie listę najmocniejszych, najbardziej „empatycznych” tekstów, które usłyszałam w ciąży…

Na przykład po tym, jak dowiedziałam się, że moja porodówka od 1 września nie stosuje znieczuleń porodów naturalnych (…faktycznie anestezjolodzy mają obecnie takie prawo), naprawdę się przeraziłam. Bo o ile w ostatnich miesiącach wiele pracowałam nad sobą, by nie bać się i nie myśleć o żadnej cesarce na życzenie, o tyle brakiem znieczulenia się wystraszyłam. Opowiedziałam o swoich odczuciach kilku znajomym osobom i co usłyszałam?

Na przykład od kolegi, którego żona urodziła kilka dni temu. Tu już nawet się nie zasmuciłam, zaczęłam się jedynie głośno śmiać z jego szczątkowej empatii:

– No nieźle tak bez znieczulenia, a uwierz mi, TO boli na maxa. ALE DOBRZE, ŻE MOJA KASIA MIAŁA JEDNAK CESARKĘ. – Ten tekst podsumował potem mój K.: „Brak empatii na poziomie hard”.

fg6a0449

A poniżej klasyk, czasem mniej, a czasem bardziej irytujący, zależy jeszcze, kto go wypowiada. Zawsze jednak ciężarna na takie zaczepki dopowiada sobie w głowie: „czyli wyglądam już tak grubo?”.

– Ej, to kiedy ty w końcu rodzisz? Będziesz czekać do 10 miesiąca?

Poniżej natomiast komentarz, najbardziej hardkorowy, bo usłyszany właśnie w chwili, gdy najbardziej martwiłam się brakiem znieczulenia. Możecie go pominąć, bo to sprawy natury czysto fizjologicznej. Tekstem rzuciła moja dobra koleżanka, niby pół żartem, pół serio, ale chyba takiego „wyczucia chwili” nie zapomnę do końca życia:
– Ej, ale poproś tam na porodówce o lewatywę, bo nie ma nic gorszego, niż zafajdolenie się, a potem taka biedna położna ma to wszystko posprzątać.

 

Jasne, w tej najbardziej kruchej, bolesnej i pięknej w życiu chwili mam myśleć jedynie o tym, żeby się nie zesrać – doprawdy, milordzie! Ale potem ktoś inny powiedział mi na pocieszenie: „nie martw się Judyta, to zasrany obowiązek położnej, żeby posprzątać”. I tak jakoś poprawił się humor, wybaczyłam ;)

fg6a0434

Również i w rodzinie słyszę zaczepki – teksty z pozoru wesołe, na które odpowiadam uśmiechem, ale jakoś w ogóle mnie nie bawią:

– Widzę, że zaczynasz panikować przed porodem. Ja rodziłam trzy razy bez znieczulenia i jakoś przeżyłam, wytrzymałam, BEZ PRZESADY – usłyszałam pewnego dnia.
– Jak tam się masz, nasz GRUBASKU?

–  Nie masz rozstępów na brzuchu. Jeszcze możesz mieć, JA MIAŁAM.

Inny komentarz,  chyba od czytelniczki na blogu:

– Ale jesteś pewna, że w brzuchu jest tylko jedno dziecko?

I na koniec tekst od przemiłej (i chudej!) znajomej (oczywiście waga przyszłej matki to kwestia dla obcych ludzi najważniejsza):

– „A dużo już przytyłaś? Weź podeślij jakieś aktualne zdjęcie na priv” – jakbym nie czuła się już wystarczająco na świeczniku, oceniania, oglądana, a tu jeszcze tak, mam wysłać aktualne zdjęcie, by koleżanka łaskawie zawyrokowała, czy jestem gruba, czy może w jej ocenie jeszcze nie.

Uff, wyrzuciłam to z siebie, dziękuję! Wybaczcie prywatę. Teraz już wiem, jak bardzo nawet te niewinne żarty potrafią człowieka w kruchym stanie emocjonalnym boleć.

Zdjęcia z Nishką i jej synkiem wykonała Aga z Buuba.pl

1