Jak wyglądałby blog żudit.pl, gdyby nie miał fotografa? [UWAGA, śmieszne zdjęcia!]

Wiecie, co? Kiedy zaczynałam blogowanie, myślałam sobie: „oj tam, oj tam, po co mi fotograf, dam sobie radę!”, nawet gdy Kasia zaoferowała się z pomocą do robienia sesji zdjęciowych, pomyślałam tylko, że spółki nie są dobre. Dziś, gdy porządkowałam fotki do wywołania, przejrzałam na oczy. [UWAGA, śmieszne zdjęcia!]
Zazdroszczę blogerom, którzy ogarniają wszystko sami – pisanie, redagowanie, zdjęcia, obróbkę… a przecież są tacy!! Chciałabym pokazać Wam bardziej codzienną, brzydką stronę siebie, bo gdy nie szczerzę się do aparatu Pikoliny, mam sporo zabawnych defektów, które Kasia zawsze tuszuje w jakichś programach graficznych. Ale dziś pora na prawdę – bardzo Was lubię i nie mam już zamiaru udawać. A prawda jest taka, że gdyby nie pomoc utalentowanej Pikoliny, na tym blogu raczyłabym Was fotkami, jak te na dole wpisu… Rozmazane, na pstrokatym tle, z tragicznym światłem i z dwoma podbródkami:) Ale, ale, żeby nie było, spójrzcie tak dla przypomnienia najpierw na prace Kasi – powinien być jakiś kontrast dla moich tragicznych zdjęć robionych lodówką o północy;)
I cóż, to byłoby na tyle z pięknymi fotkami. Poniżej zaczynają się dzieła autorstwa albo mojego, lub robione przez kogoś życzliwego moim telefonem ;) Nie to, że mam z ich powodu kompleksy, po prostu chcę się z Wami podzielić czymś śmiesznym!
Z tym selfie coś ewidentnie poszło nie tak:
Kasia przed wyjściem do pracy:
Truskawka i korniszon, nie pytajcie xD
Żudit samo zło:
Obcy – 8. pasażer „Nostromo”:
„Karlos, weź mi zrób fotę, żeby było widać, że byłam w Białowieży”:
Pikolina, maj low:
Sprzed kilku, kolor polików pod kolor zasłony:
<3
A tu chyba chciałam zrobić większe oczy, niż mam naprawdę, albo właśnie odeszły mi wody, nie pamiętam już;)
Woodstock 2015, tak wyglądam o czwartej rano. Zimno, jechaliśmy całą noc, a tu jeszcze każą namiot rozkładać:(
Kocham wywoływać zdjęcia, a te obciachowe są o wiele zabawniejsze, niż takie perfekcyjne… prawda? Dlatego zaraz trafią do naszego albumu, żeby Mała Coco miała się potem z czego pośmiać. Karlos już się martwi, że mała będzie chciała jechać na Woodstock, ale cóż, „gena swoich starych nie wydłubiesz”, jak mówi moja przyjaciółka:D
Gdybyście mieli chęć umówić się do mnie na sesję zdjęciową, serdecznie zapraszam!