Bez kategorii

Wysoki Sądzie, chciałabym móc zostać na Podlasiu.

Pamiętam jak dziś. Siedziałam na weselu przyjaciół, obok mnie przy stole – znajomi z Wrocławia. Rozmawialiśmy, jak im się żyje w dużym mieście. Toczyła się luźna dyskusja i nagle ona, piękna blondynka, rzuciła mi w twarz: 

– Wiesz, z całym szacunkiem, bo lubię Białystok i Podlasie, ale tu, jak się przyjeżdża, najbardziej uderza mnie pustka. Jest cicho i zupełnie nic się nie dzieje!

Na tamtą chwilę nie miałam argumentu, by jakoś przekonująco polemizować, więc nie powiedziałam nic. W sumie miała rację. Dopiero potem zbeształam się w myślach, że nie włączyła się we mnie opcja „prawniczki Podlasia”, która te łąki, mgły i przydrożne krzyże dobrze obroni. Nie szkodzi. Bo teraz, Wysoki Sądzie, argumentów za tą krainą mam wiele.

Zacznijmy od początku. Co od pokoleń trzymało moją rodzinę na Podlasiu? Dlaczego moje prababcie, rodowite warszawianki, właśnie tu chciały się po wojnie przenieść? Jak to było, że moja nowoczesna i światowa babcia właśnie do Podlasia tęskniła, pracując za komuny w Chicago? Dlaczego rodzony brat wracał tu z taką radością z tej mlekiem i miodem płynącej Holandii?

IMG_5058 (Kopiowanie)

Bo właśnie tu każdy z nich znalazł miłość. Tu są najcenniejsze wspomnienia. Możecie zaraz powiedzieć: „ok, tylko że to wszystko można też mieć i na Mazowszu czy Podkarpaciu”. Oczywiście, ale nie tak samo!

Ta ziemia wymagała od nas większej, bo bardziej świadomej miłości – nie mieliśmy tu przecież ani morza czy malowniczych gór, wielkich jezior ani spektakularnych miast. Wiele cennych zabytków spaliła wojna. Jeśli chcieliśmy Podlasie kochać, trzeba było otworzyć oczy na rzeczy małe, dla niektórych zwyczajne. Za co więc ta miłość? Miłość do „niemej pustki”?

IMG_5005 (Kopiowanie)

Ja ją kocham za folklor. Dzieciństwo najlepsze z możliwych. Za te poranki, których jedynym budzikiem był głośny kogut babci, który kazał wstawać wszystkim domownikom. Za te dzwony wiejskiego kościoła, które mówiły, że właśnie zaczyna się msza – albo – że ktoś umarł. Za strażaków ochotników, którzy na dźwięk wiejskiej syreny rzucali codzienne prace i biegli, bo pali się czyjaś chata i -szybko, trzeba ją ratować!- Za małe przydrożne sklepy, w których każdy zna twoje imię i wie „czyja ty wnuczka jesteś”. Za krzyże na polach, o których pamiętają już tylko najstarsze babuleńki. To one dbają, by kolorowe wstążki w prowizorycznych kapliczkach zawsze tak pięknie łopotały na wietrze.

To na Podlasiu spotkasz małe dzieciaki, które przed niedzielną mszą biegną rano na łąkę narwać kolorowych kwiatów – by sypać je na uroczystej procesji. W rzece wiosną pali się tu Marzanny, a w pierwszy dzień Bożego Narodzenia spotyka piękne, rozśpiewane grupy kolędników. Internety? Komputery? Są już, ale przyszły znacznie później. Na początku mieli je tylko najbogatsi ze wsi, a biedniejsze dzieciaki przychodziły do kolegów skorzystać z „Gadu-Gadu”. Czasem myślę, że gdyby nie wyprowadzka do większego miasta, dalej wszystko byłoby tak wolne (mówiąc modnie: slow), a nowinki ze świata muzyki dalej poznawałabym na dwójkowym „30 ton. Lista, lista…”.

20150620-DSC_4222

Kasia spaceruje po malowniczych uliczkach Tykocina. Fot. Ania z bloga nebule.pl

Pamiętam późniejsze swoje studia w mieście. Przy każdej cięższej sesji, trudnościach finansowych lub kłótni z facetem – uciekałam albo do rodziców, albo do babci na wieś. Nic nie musiałam mówić, nie podawałam przyczyny wizyty, zawsze przyjmowali mnie, jakby to była oczywistość. Kochałam to. Zero miejskich bodźców, słaby zasięg w telefonie… Tylko rower, kanapki na drogę i przepadałam na jakiejś łące lub w białowieskich lasach. Okrutnie za tym dziś tęsknie. Paradoks, prawda? Niby jesteś na Podlasiu, a i tak za nim tęsknisz. Za tymi jego sennymi wsiami, mokrymi od rosy łączkami i piaszczystymi drogami.

To gdzie na wakacje w stylu slow life? Chyba znacie już odpowiedź.

Ps. Aż wstyd, że nigdy nie wstałam przed wschodem słońca, by zobaczyć jakiś tutejszy świt. Zobaczcie jednak, jak w trakcie ostatnich warsztatów fotograficznych w Tykocinie cudne poranne mgły i krajobrazy uchwyciła Pikolina i jej znajomi, którzy również wygrali konkurs fotograficzny #poznajPROW (opis tutaj) .

IMG_5043 (Kopiowanie)IMG_5045 (Kopiowanie)blog5IMG_5018 (Kopiowanie)DSC_406810511457_812389228868298_3014919075618976771_o1ania11057754_979448722106188_7446911148945043905_o-1024x682IMG_5071 (Kopiowanie)blog2IMG_4878 (Kopiowanie)blog6IMG_5102 (Kopiowanie)blog1IMG_4875 (Kopiowanie)DSC_42061IMG_4916 (Kopiowanie)20150620-DSC_4296blogIMG_5266 (Kopiowanie)IMG_5260 (Kopiowanie)IMG_5165 (Kopiowanie)blog3DCIM102GOPRODownloads2

 Zdjęcia: Pikolinanebule.plgapienamape.plmagiapodlasia.pl