Zakazane tematy

Była córką ważnych ludzi

Dziewczynka, nazwijmy ją Basia, miała jakieś 9 lat, kiedy znienawidziła ją cała klasa. Nikt nie chciał siedzieć z nią w ławce, być w parze na WF-ie, ani tym bardziej spotykać się z nią po lekcjach. Byliśmy dziećmi żyjącymi na wsi, a przecież takie dzieciaki mają w sobie jakąś podskórną skromność, mniej zepsutej, dorosłej zawiści. Mimo wszystko… 

Była jednak rzecz, której moje małe koleżanki i koledzy, a także ja sama, bardzo Basi zazdrościliśmy. Zawsze bowiem przy okazji każdej klasówki lub sprawdzianu, do którego my szykowaliśmy się pilnie, ona nie musiała robić nic. Nie musiała, bo zawsze dostawała piątki. Nauczyciele bali się stawiać jej gorsze oceny. Dlaczego? O tym opowiem za chwilę. Pamiętam tylko, jak wszyscy w klasie drżeliśmy przed nową panią od matematyki – postrachem szkoły, kobietą, która uczyła jeszcze moją mamę. Ileż było strachu przed jej lekcjami, ile starań i przygotowań do klasówek. Te zasady dotyczyły tylko nas, „zwykłych” dzieci „zwykłych” rodziców. Ta dziewczynka nie musiała się bać nikogo. Z matematyki też miała świetne stopnie. W pewnym sensie nienawiść do Basi, która wszystkie dobre oceny miała za darmo, budowała nas, bo nie chcieliśmy nigdy być tacy jak ona.

b

Pamiętam, jak moja szkolna przyjaciółka opowiedziała mi, że siedziała z nią na klasówce w jednej ławce. Basia oddała nauczycielce pustą kartkę. Nie przygotowała się, bo była leniem, a w dodatku leniem takim, który w demotywujący sposób i tak był nagradzany przez nauczycieli. Piątka za pustą kartkę bardzo nie spodobała się innym uczniom, dzieciakom, które do wszystkiego musiały dochodzić same. Dokuczali jej na wszelkie sposoby, wymyślając coraz bardziej wymyślne przezwiska. Była więc „Basicą”, „Gilą debila” i innymi, bardzo przykrymi szkaradami.

Jak na to reagowała sama Basia? Przyjęła postawę bierną. Nie unikała dzieci, bo wiedziała, że nauczyciele i tak zawsze będą ją bronić przed wyzwiskami. Potrafiła być bezczelna i demonstrować swoją władzę wśród innych. Kiedy trzymałam się dość blisko niej, chcąc wyrobić sobie własne zdanie, o tym, jaka jest naprawdę, rozwiała wszelkie wątpliwości. Autentycznie była najbardziej leniwym człowiekiem, jakiego poznałam w swoim życiu. „Nie chcę mi się” i ospałość były jak jej imię i nazwisko. Nieodzowne.

a

A skrzywdzili ją dorośli. Domyślacie się, dlaczego nauczyciele wstawiali Basi piątki nawet za pustą kartkę? Bo jej tato był dyrektorem szkoły, a mama – jego sekretarką. Nasze miasteczko liczyło jakieś 3 tysiące mieszkańców, nauczyciele nie mieliby szans na karierę w jakimś innym miejscu. Trzeba więc było hołubić jedyną, pozbawioną talentów córkę dyrektora. Bardzo mnie to zastanawia do dziś – bo tatę Basi, nauczyciela informatyki wszyscy wspominali jako człowieka niezwykle inteligentnego i życiowego. Czy faktycznie mógł wywierać wpływ na swoich pracowników? Dziś trudno powiedzieć. Wtedy byłam przecież tylko dzieckiem, a nie jakimś tam wprawnym obserwatorem ludzkich relacji.

Pamiętam też, jak w podstawówce uczyłam się zasad ortografii do któregoś z dyktand i żaliłam się mamie:

– Mamo, ależ to jest niesprawiedliwe! Tyle godzin przy tym siedzę, tak się staram, i nie wiem nawet, czy dostanę czwórkę. A taka Basia za pustą kartkę będzie miała piątkę do dziennika.

– Nie martw się. To dopiero podstawówka. Zobaczysz, Basia pójdzie potem do innego miasta do liceum i na studia, gdzie nikt nie będzie jej znał. Dopiero wtedy zobaczy, jak strasznie dorośli ją teraz krzywdzą tymi ocenami za darmo. Za parę lat nikt niestety nie będzie się z nią pieścił. Ty dziś uczysz się dla siebie i to na pewno zaprocentuje w przyszłości – pocieszała mnie przy kuchennym stole mama.

c

Moja dobra koleżanka z klasy powiedziała też, że kilka lat później uczyła się z Basią w gimnazjum. Ten sam budynek, ten sam dyrektor. Ja wyjechałam do innego miasta. Ponoć z języka polskiego na koniec roku nauczycielka wystawiła Basi piątkę. Dziewczynie, która, jak pamiętam „waliła” ortografy w najprostszych słowach, do dziś mam przed oczami jej „dziędobry” i inne takie. Polonistka wiedziała jednak, że postępuje nie fair. Dlatego tamtego dnia na koniec roku postawiła piątki dosłownie całej klasie. Tłumaczyła się dzieciakom, że zrobiła to, by było sprawiedliwie. Ale też, że Basi nie postawi niższego stopnia, ponieważ boi się utraty pracy.

Dopiero jakieś piętnaście lat później, na studiach filologicznych przekonałam się, jak wiele moja mama miała racji. Wyobraźcie sobie, po latach niewidzenia się z Basią, spotkałyśmy się przypadkiem na tym samym roku polonistyki! Byłam dla niej miła, starałam się nie pamiętać trudnych z nią przejść z dzieciństwa.

Słowa mojej mamy odbijały się echem w mojej głowie przez wiele miesięcy, kiedy Basię obserwowałam. Oto bowiem chodziłam z nią na te same zajęcia i kolokwia. Dalej była osobą niemiłosiernie leniwą. Do tego stopnia, że rano, jeśli w studenckim mieszkaniu zabrakło jej kawy, postanawiała nie pojawiać się na zajęciach – „no bo bez przesady, tak bez kawy gdzieś się ruszyć?”. Wiecznie spóźniona, wiecznie z dziwnym uśmiechem, dobrą mina do złej gry. Nawet nie krępowała się, że jest taka „wyluzowana”. Tylko że w oczach nauczycieli akademickich była jedynie czystą kartką, którą sama miała zapisać. Zbudować swój wizerunek, pokazać potencjał. Niestety, na uczelni nie mogła liczyć na nikogo, z wyjątkiem samej siebie. A jako że nie czytała nic, spóźniała się na zajęcia, nie uczyła na egzaminy, miała wieczne problemy.

5

Szybko zyskała opinię osoby leniwej, zadziwiająco niestarannej i olewającej wszystko z uśmiechem. Wiem, że miała warunkowe zaliczenia. Potem, po licencjacie nie zdała, powtarzała rok. Słyszałam, że pracy magisterskiej nigdy nie obroniła, ale, o zgrozo, dziś pracuje w szkole. Jest nauczycielką polskiego dokładnie w tym samym budynku, w którym kilkanaście lat temu dostawała piątki za puste kartki.

Czy obwiniam ją za coś? Nie. Była dla mnie budującym kontrastem od najmłodszych lat. Być może to dlatego, że bałam się być taka jak ona, stałam się kimś zupełnie innym. Życzę jej dobrze.

Choć czuję, że będzie miała w życiu ciężko przez tamte błędy i chorą ambicję dorosłych.

Zdjęcia: Pikolina