Taki Lajf!

Podwójne życie pani Judyty

Gdy wczoraj usłyszałam, że mój młodszy brat zaręczył się, z radości aż zaniemówiłam. Potem jednak szybko odezwała się we mnie blogerka: „oświadczyłeś się dwa dni temu, a Facebook wciąż nic o tym nie wie?”. Brat chętnie nadrobił zaległości w mediach społecznościowych, a jego narzeczona, która siedziała obok… 

…zwyczajnie wkurzyła się. Nie chciała tego ogłaszać światu, uznając informację za zbyt prywatną. Potem, gdy jechaliśmy z Karlosem autem, rozmawialiśmy, jakim właściwie trzeba być dziś ekshibicjonistą, by opowiadać światu o każdym swoim posunięciu. Że bloger właśnie na taki styl życia dobrowolnie się decyduje. Nie każdy by umiał.

zudit_z_ksiazka (1)

Tego samego dnia tato powiedział mi, że drugi z moich braci, który nigdy nawet nie założył sobie konta na Facebooku, jest oburzony, że „puszczam w sieć naszą mamę”. Zmartwiłabym się tą reakcją, gdyby nie to, że mama jest zadowolona ze swojej obecności w Internecie. Mało tego – z wielkim zaangażowaniem komentuje każdy blogowy wpis, ciesząc się, że posty na jej temat dostają tyle ciepłych słów i polubień. Szybko zaczęłam się jednak zastanawiać, gdzie są w ogóle moje granice prywatności. Jeszcze dwa lata temu krępowałabym się wrzucić na FB swoje zdjęcie z wakacji. Dziś natomiast na moim Instagramie każdego dnia możecie oglądać zabawne kadry z naszej codzienności – spacer z psem, delegację, wesele znajomych czy wieczorną randkę.

Ostatnio bardzo podziwiam Malwinę z Bakusiowa – za to, że tak otwarcie i wprost mówi swoim czytelnikom o tym, że stara się z mężem o drugie dziecko. Nie byłoby w tym jeszcze nic niezwykłego, gdyby nie to, że w każdym kolejnym miesiącu (i cyklu Malwiny) jej czytelnicy dowiadują się również, że z ciążą znów nic się nie udało, ale starania będą trwały dalej. Myślę, że trzeba mieć niezłe jaja, by tak otwarcie mówić o swoim intymnym problemie.

zudit_z_ksiazka (2)

Czasem czuję, że prowadzę podwójne życie. Tego z Internetu nie chcę wnosić do domu, bo moich braci, teściów czy męża mało interesują jakieś lajki, szery i snapczaty. Problemów, sporów ani kłótni rodzinnych nie omawiam natomiast na blogu, by nie obarczać Was swoimi „trudnymi sprawami”.

Blogosfera mimo wszystko wkrada się w skrzętnie pielęgnowaną prywatność coraz bardziej. Wiecie już o mnie tak wiele, że gdy czasem spotkam kogoś z Was na ulicy, zachowujecie się, jakbyście mnie znali od lat. To piękne, choć wpędza mnie w straszne zakłopotanie – bo ja sama o Was zazwyczaj nie wiem nic. Stoję z dziwnym uśmiechem na twarzy i nie umiem się wysłowić:)

zudit_z_ksiazka (5)

Pocieszam się, że mimo internetowego ekshibicjonizmu wciąż mam jednak swoje nieodkryte strony, które zostawiam tylko dla siebie. Są np. kwestie, o których moi bliscy zażyczyli sobie, by nigdy nie pisać. Mam zakaz mówienia o prywatnych sprawach Karlosa i w pełni to respektuję. Nie opowiem Wam również o wadach moich rodziców czy przywarach teściów, bo o nich będą tu tylko dobre rzeczy.

Czuję jednak, że blogosfera i Internet każą mi przyjmować różne twarze – ja wybrałam bycie kimś całkowicie pozytywnym i bezkonfliktowym. Co nie oznacza wcale, że w prawdziwym życiu zawsze taka właśnie jestem. Nie ma przecież ideałów.

zudit_z_ksiazka (6)

O ile na blogu pozostaję stale aktywna i wygadana, to w pracy kojarzą mnie np. jako osobę cichą i niepozorną. Lubię wtopić się w redakcyjny tłum. Może to wpływ tych ludzi, a może jakaś wewnętrzna blokada. Czasem bywa nawet tak, że jedynym moim słowem w firmie jest „cześć” wypowiadane rano i na pożegnanie o 16. Taki ze mnie dziwak;) Choć równocześnie wielu moich znajomych wie, że gdy się spotkamy, buzia mi się nie zamyka.

Jedno jest pewne – z każdym kolejnym miesiącem jestem tu z Wami coraz bliżej. Dlatego też zacierają się tak bardzo granice prywatności, które bałabym się przekroczyć.  Dzięki szczerym komentarzom, jakie tu zostawiacie wiem, że jesteśmy trochę jak rodzina, w której nie ma już miejsca na wstyd i tabu.

fot. Pikolina

Ps. To chyba najdłużej pisany w historii bloga wpis. Tak bardzo zastanawiałam się, czy dobrze wyjaśnię swoje rozterki dotyczące prywatności, że aż pierwszy raz w życiu mam poważne wątpliwości, czy ten wpis się Wam w ogóle spodoba. Powiedzcie coś, plis!