nieCodzienność

Mamo na macierzyńskim, szukasz czegoś dla siebie? Oto 10 pomysłów na własny biznes

biznes po macierzyńskim

Macierzyński kończy się niebawem, a Ty na samą myśl o powrocie do pracy już masz mdłości? Czujesz strach, jak przeżyjecie z dzieckiem taką rozłąkę? Nie jesteś sama. Dziś porcja pomysłów na siebie i własną firmę w ramach cyklu #mamaIsBack. 

Często myślę o powrocie do pracy – wiem, że kiedyś, w ciąży zapierałam się, że siedzenie z dzieckiem w domu nie jest dla mnie i na pewno po pół roku wrócę. Ale wiecie jak jest, ten abstrakcyjny, w ciąży nieuświadamiany mały człowiek pojawia się na świecie i bang! Ogarnia cię szaleńcze zakochanie. Jesteś poza jakąkolwiek logiką, towarzystwo obcych schodzi na daleki plan. Nie umiesz się z tym małym oseskiem bezboleśnie rozstawać. Jeszcze nie teraz. Ostatnio właśnie dlatego przedłużyłam sobie macierzyński do roku. Nieraz jednak myślę i poszukuję nowych pomysłów: może by się tak przekwalifikować/zmienić miasto/państwo/otworzyć własny biznes? Wiem, że w tym samym miejscu, co ja teraz, jest mnóstwo innych mam – to właśnie z myślą o Was stworzyłam tekst z cyklu #MamaIsBack – o bezbolesnych „powrotach do życia” po macierzyńskim.

Po pierwsze, zanim do pomysłów, zobacz te przydatne linki, bo już z domu możesz uczyć się od innych i planować własną przyszłość:[sociallocker]

Laboratoria przedsiębiorczości: są szczególnie pomocne, gdy myślisz o własnym biznesie, ale na początku nie stać Cię na własną działalność i obawiasz się o początkowe zyski własnej firmy: klik!

Ciekawe pomysły na biznes i historie innych mam znajdziesz np. na stronie mamopracuj.pl
Wirtualne CV – koniecznie załóż swoje konto na LinkedIn – to nie tylko miejsce na CV, ale portal, gdzie możesz rozwijać sieć znajomości, dać się poznać potencjalnym pracodawcom lub partnerom. Ja sobie założyłam konto już jakiś czas temu – tu znajdziesz link. Moje koleżanki nie wysyłają już CV w mailach jako załącznik, ale po prostu wklejają link do swojego LinkedIna.
Grupy wsparcia na FB: ostatnio dołączyłam do tej: Biznes, blogowanie i marketing dla kobiet tu często babki, które np. zaczynają w biznesie radzą się bardziej doświadczonych koleżanek; można tu też zdobyć kontakt do specjalistów lub poczytać o przygodach innych kobiet, które postawiły na własny biznes.

Oto 10 bardziej lub mniej szalonych pomysłów na Ciebie, Ciebie i Ciebie😉

1) Zostań blogerem! – mówi się, że dziś w Polsce blogów są tysiące, albo nawet miliony. Że niemal każda mama na macierzyńskim ma już bloga. Prawdą jest też jednak, że tylko nieliczne z tych stron przebiły się – choćby szczęśliva.pl, buuba.pl czy bakusiowo.pl – to blogi, które zostały założone właśnie przez mamy, które „siedziały w domu” na macierzyńskim – dziś są nie tylko bardzo popularne, ale i niewątpliwie stanowią źródło dochodów. Nie będę powtarzać tego, co wiele razy mówili już inni – bo całą naukę, jak założyć bloga i go wypromować, jak tworzyć go z pasją i zarabiać duże pieniądze, przeczytacie w poradnikach Jasona Hunta (KLIK!) – lepszych elementarzy nie znam – sama się na nich uczyłam i zaglądam do dziś, gdy mam wątpliwości. Jedno jest pewne – w blogosferze wciąż jest miejsce dla Ciebie i Twoje treści!;) Z tego co słyszę od znajomych, zarobki na blogu wahają się od 1000 do 15 000 zł za wpis reklamowy (w sumie tych górnych granic dobrze nie znam, pewnie są jeszcze większe) – wszystko zależy: od zasięgów, popularności, zaangażowania Twoich czytelników.

2) Otwórz własny lokal gastronomiczny – coraz częściej jadamy poza domem, dlatego otworzenie restauracji, pizzerii czy kawiarni może być świetnym pomysłem. Tu jako jedno z rozwiązań widzę franczyzę – z roku na rok korzysta z niej coraz więcej przedsiębiorców – np. w roku 2016 w Polsce otworzono aż 3400 gastronomicznych punktów franczyzowych (źródło: „Własny biznes. Franchising”). Możesz więc mieć własną pizzerię (np. Da Grasso/Dominium/Telepizza), a franczyzodawca pomoże Ci w wyborze lokalizacji, zarządzaniu restauracją, zapewniając np. dostawy produktów w atrakcyjnych cenach oraz solidną i rozpoznawalną markę. Tutaj start może być nieco trudniejszy, bo wymaga sporego wkładu własnego: gdybyś np. chciała otworzyć własny lokal Telepizzy, franczyzodawca wymaga 150 tys. wkładu własnego, podobnie jak i najpopularniejsza w kraju franczyzowa sieć pizzerii – Da Grasso. Znani polscy restauratorzy (np. Wojciech Modest Amaro) radzą jednak, by przy otwieraniu restauracji mieć zgromadzony zapas finansowy do przetrwania pierwszego roku. Czy musisz znać się na gotowaniu, by otworzyć restaurację? Zdaniem Karola Okrasy – nie, wystarczy świetny zmysł menedżerski i znalezienie dobrego szefa kuchni.

3) Przedłużanie rzęs oraz paznokcie hybrydowe: to biznes, który można rozkręcić we własnym domu: wystarczy przejść szkolenia i zakupić potrzebne akcesoria. Ważna jest jednak pasja: to nie jest praca dla każdego. Od kilku lat obserwuję zajmującą się przedłużaniem i zagęszczaniem rzęs Agę z buuba.pl: w tym co robi, jest nie tylko bardzo dokładna i staranna (zdolności manualne mają tu wielkie znaczenie!), ale i ma wielką cierpliwość do najbardziej nawet marudzących klientek – a tu bardzo liczy się miła atmosfera. To jeden z warunków, by zadowolone klientki wracały na ponowne zabiegi. Co ważne, to jest „zabieg na oku” – wymaga niebywałej delikatności, precyzji i ostrożności. Koszty: kurs (w grupie): od 550 zł, indywidualne: od 950 zł. Materiały i akcesoria: ok. 550 zł. Szacowany przychód: za jedną aplikację (zależności od materiałów) bierze się koszt użytych materiałów pomnożony przez dwa. W Białymstoku zrobienie rzęs to od 150 zł wzwyż. Zabieg trwa od 1,5 do 4 godzin, w zależności od wprawy osoby wykonującej.

Jeśli chodzi o paznokcie hybrydowe: ich wykonanie jest proste, dlatego można się go nauczyć z tutoriali na YouTubie. Koszt lampy, akcesoriów, lakierów: bazy, topu oraz kolorów to na początek ok. 250-300 złotych. Zabieg wykonuje się dość szybko, bo mniej niż godzinę, natomiast najniższa cena „za paznokcie” to 40 złotych – w ciągu dnia możesz przyjąć wiele klientek.

4) Street food – a może by tak własna przyczepa z jedzeniem? Może działać przez cały rok, świetnie sprawdzając się nie tylko w centrum miasta, ale też na festynach, koncertach i festiwalach. Start w tym biznesie także może ułatwić franczyza – pod szyldem danej marki łatwiej będzie uzyskać dogodną lokalizację, szkolenia wprowadzające w tajniki biznesu, uczące obsługi urządzeń i receptur na potrawy. Jak podaje magazyn „Własny biznes. Franchising”, na polski rynek franczyzowy wchodzą właśnie węgierskie kołacze (tradycyjne słodkie bułeczki) – marka Kołacz na Okrągło. W pełni wyposażona przyczepa to koszt 49 tys. zł, a miesięczna opłata franczyzowa = 200 zł. Jak mówi franczyzodawca, ta inwestycja przy dobrej lokalizacji powinna zwrócić się po roku.

5) Zostań doulą! Zacznę od początku: doula to „najczęściej doświadczona w macierzyństwie kobieta, która zapewnia ciężarnej i jej rodzinie fizyczne, emocjonalne i informacyjne wsparcie w czasie ciąży, porodu, a także po nim”. To osoba, która rozwieje wątpliwości, zaradzi każdej trosce. Powinny ją cechować: empatia, opanowanie i optymizm. Aby nią zostać, nie trzeba mieć wykształcenia medycznego – wystarczy ukończyć specjalny kurs organizowany przez Stowarzyszenie Doula – proces certyfikacyjny trwa około roku (źródło: „Własny biznes. Franchising”). Jak wygląda ta praca? Doula udziela wsparcia: na spotkaniach na żywo, telefonicznie, on-line, a kiedy zbliża się termin porodu, musi być w ciągłej gotowości: bywa więc, że jest to praca w nocy, w święta i weekendy. Aktywne doule mają nie więcej, niż kilkanaście klientek na rok. Koszty szkolenia: ok. 2,5 tys. złotych; spodziewane przychody miesięczne: w dużych miastach: ok. 1200 złotych za kompleksową opiekę nad ciężarną, a zazwyczaj w miesiącu pod opiekę bierze się 2-3 ciężarne (źródło: magazyn „Własny biznes. Franchising”).

6) Fotografia dziecięca: Tu o poradę poprosiłam Pikolinę: „Aby wystartować z takim biznesem, najlepiej już wcześniej zacząć interesować się fotografią – trudno wyobrazić sobie, że ktoś z dnia na dzień zdecyduje się robić takie sesje „i już”… to niestety proces. Na sprzęt można albo odkładać, albo wziąć dofinansowanie. Rozwiązaniem jest też kupienie go na raty. Dobry aparat (lustrzanka – a jaki to będzie model, moim zdaniem nie ma większego znaczenia) plus obiektyw i ministudio (tło i lampy) to koszt przy dobrych wiatrach i „używanych” zakupach: 4 tysiące. W pełni profesjonalny sprzęt to już wydatek rzędu około 30 tysięcy. Nie da się też ukryć: w tym zawodzie nie unikniesz programów graficznych, dlatego obsługi np. Photoshopa (lub darmowego Gimpa) trzeba się uczyć z tutoriali na YouTubie. Jak wyjść do ludzi/pokazać się klientom? Warto uczestniczyć w spotkaniach, np. Geek Girls Carrots czy Czwartki Social Media w Twoim mieście. Oczywiście podstawa to fanpage – możesz na nim pokazywać swoje prace, kontaktować się z klientami i ustawiać reklamę Facebooka, by dotrzeć do potencjalnych klientów. Przydałaby się także strona internetowa – może ktoś ze znajomych mógłby pomóc ją zrobić. Zarobki: przyjmując, że za sesję (10 zdjęć) weźmiesz standardowo 300 złotych (stawki w Białymstoku), a będziesz je robić np. tylko w weekendy, to łatwo wykalkulować, ile zarobisz: przy czterech sesjach miesięcznie to dorobienie sobie wypłaty kwoty rzędu 1200 złotych. Tak naprawdę trudno jednoznacznie oszacować, ile się zarobi: od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych”.


7) Twórz własne produkty! Potrzeba matką wynalazku. A matki, zdaje się, wiedzą o tym najlepiej. Ileż ciekawych produktów i sklepów powstało właśnie na macierzyńskim! Zobaczcie choćby przykład CoolMamy – która wymyśliła i opatentowała świetne ubrania do dyskretnego karmienia piersią. Nie mogła znaleźć na rynku nic odpowiedniego dla siebie, więc od początku do końca stworzyła je sama. Takich przykładów jest bardzo wiele: mamy szyją zaprojektowane przez siebie kocyki, otulacze, ubranka; piszą i wydają własne książki z bajkami; tworzą i sprzedają w Internecie nietypowe dekoracje do pokoików dziecięcych. Sama widzisz – nic Cię tu nie ogranicza.

8) Korektor książek:

Napiszę z własnego doświadczenia: niestety, nawet studia filologiczne nie zrobią z Ciebie korektora – musisz na własną rękę doszkalać się w zawiłościach polskiej gramatyki i ortografii. Załóżmy jednak, że jesteś ortograficznym ninja i chcesz robić korekty z domu. Opiszę na swoim przykładzie: wyjście do ludzi polega na wysyłaniu swojej oferty (czyli tekstu o sobie, wykształceniu, zdobytym doświadczeniu z załączonym cennikiem) do wydawnictw, właścicieli stron internetowych, „dużych” blogerów, redakcji. W taki sposób zdobyłam kilku stałych i zaufanych klientów, którym od lat robię korekty i redakcję. Warto od początku postawić na sprawny kontakt i miłą komunikację: to przecież współpraca on-line, więc nieco trudniej zrobić dobre pierwsze wrażenie. Jeśli chodzi o kasę: wszystko „ZALEŻY”. Gdy robisz korektę dużej książki, liczysz sobie mniej za stronę, a gdy poprawiasz komuś np. 3 artykuły na jego portal, bierzesz więcej. Przykładowo: za poprawienie książki wydawanej przez pewien uniwersytet policzyłam sobie 1500 zł netto i zajęło mi to dwa tygodnie. Natomiast gdy nanosiłam korektę na czterech tekstach (po 2 strony każdy), liczyłam sobie 10 zł za stronę. Jako że to był i jest mój sposób na dorabianie, nie zależy mi na poważnych umowach – zawsze rozliczamy się więc na podstawie umów o dzieło.

9) Pieczenie słodkości na zamówienie. Tutaj o poradę zapytałam Olę ze Sweetshoop, która w tym biznesie „siedziała” kilka lat. „Podstawą są zdecydowanie piekarniki: ale zakładam, że każdy ma je w domu. Następnie mikser – na początek może być zwykły, ręczny – koszt jego zakupu to jakieś 100-200 zł. Później przy dużych ilościach zamówień warto kupić robot planetarny (taki z misą, który sam miksuje) – zakres cen jest tu ogromny: od 400 do 3000 zł. Dochodzą jeszcze: foremki, akcesoria, blachy, stolnica itp. – to dodatkowe kilkaset złotych. Jeśli ktoś chce pracować z lukrem plastycznym (to ta elastyczna masa, którą nieraz cały tort jest pokryty, i z którego powstają figurki), potrzebne będą dodatkowe akcesoria – jest ich całe mnóstwo! Uczestniczyłam w kilku szkoleniach związanych z pieczeniem: ich koszt to 150-400 zł za szkolenie, w zależności od tematu (np. zdobienia). Trudno określić koszt wykonywanego na zamówienie tortu, zależy od wielkości, dekoracji – można za niego wziąć od 40-200 zł za kilogram. Mnie samej najlepiej szło z muffinkami – nad babeczkami mogłam się spokojnie skupić. Jeśli chcemy zająć się tym na poważnie, warto poświęcić pieczeniu cały swój czas – ja np. robiłam zamówienia z doskoku, po pracy. Pomocne w nauce były też filmiki na YouTubie i specjalne gazetki – z nich też wiele się nauczyłam”.

10) Załóż firmę sprzątającą: może to właśnie jest nisza w Twoim mieście? Ostatnio takie firmy stają się bardzo popularne: za godzinę sprzątania domu/biura/mieszkania płaci się 30-50 zł brutto (ceny w Białymstoku). Klient zamawia pomoc do domu, a sam odpoczywa, ma czas na rodzinę, relaks. Twoi pracownicy zajmują się bałaganem w jego domu. W przypadku takiej działalności znów kluczowe jest „zaistnienie” w Internecie: fanpage, strona www i przyjazna komunikacja. Nie znam niestety nikogo, kto taką działalność prowadzi, bym mogła tu dać więcej wskazówek, ale z zaciekawieniem przyglądam się, jak rośnie popularność takich biznesów.

UUUff, to już wszystkie pomysły na dziś. Przyznam szczerze, że pisałam tego posta chyba z trzy tygodnie: mam nadzieję, że Ci jakoś pomoże. Będzie mi też bardzo miło, jak puścisz go dalej w świat![/sociallocker]

Zdjęcia: Buuba.pl, Pikolina, Sweetshoop.pl